niedziela, 21 września 2014

Rozdział 2.

Powoli otwierając oczy próbowała sobie przypomnieć gdzie jest. Widziała jak przez mgłę, więc dostrzegnięcie czegokolwiek nie było takie proste. Po kilkunastu sekundach zauważyła sylwetkę mężczyzny, a właściwie młodego chłopaka, który stał przy oknie, opierając się o parapet na umięśnionych ramionach, wpatrując się gdzieś daleko przed siebie zagłębiony w swoich myślach. To musiał być jej brat. Ciężko było jej się odezwać, więc postanowiła rozpoznać miejsce, w którym przebywała.
Była w sali szpitalnej. Różniła się od tych, w których do tej pory gościła. Tam było nieco bardziej sterylnie jednak mniej nowocześnie. No tak, Nani mówiła, że czasowo są nieco cofnięci w tym wymiarze.
Podniosła się do pozycji siedzącej obserwując reakcję Naruto. Chłopak słysząc szelest prześcieradła, odwrócił się z impetem wpatrując się w sylwetkę swojej siostry. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Podbiegł szybko do łóżka szpitalnego po czym uwięził Kasumi w swoich objęciach. Dziewczyna wstrzymała oddech nie wiedząc co ma zrobić.
-Siostrzyczka...- wyszeptał do jej ucha.Czuła się zakłopotana i nie wiedziała co ma zrobić, bo jeszcze nigdy nie było postawiona w takiej sytuacji. Nie spodobała jej się jego impulsywność. W tamtym momencie chciała stamtąd uciec jak najdalej.
-Puszczaj mnie!- krzyknęła nieco przestraszona i podwinęła nogi do swojej klatki piersiowej. Naruto zdziwiony zrobił krok do tyłu nie spodziewając się takiej reakcji.
Nie trzeba było czekać jak w sali pojawiła się Sakura zaniepokojona wrzaskami.
-Co tutaj...- nie dokończyła zdania, widząc zszokowaną blondynkę próbującą się odsunąć jak najdalej od jej przyjaciela- Naruto! Wyjdź stąd- blondyn posłusznie wykonał polecenie ze spuszczoną głowę w dół- Akinori, zawołaj Tsunade-sama i to jak najszybciej!- różowowłosa mówiła przejętym głosem, a Kasumi za cholerę nie mogła pojąć o co tyle krzyku i co się dzieje. Rozumiała, że taka sytuacja nie dzieje się codziennie, ale chaos, który panował w tamtej chwili był nie do zniesienia.W oczekiwaniu na Hokage przez salę przewijało się wiele osób skacząc wokół łóżka dziewczyny, to mierząc jej ciśnienie, to sprawdzając stan skóry. Na co to wszystko było? Jak będzie teraz wyglądało jej życie? Czemu jej brat jest taki natarczywy? Przecież to wszystko nie trzyma się kupy.
Do sali weszła Tsunade przyglądając się dokładnie dziewczynie nie mogąc uwierzyć, że to wszystko naprawdę się dzieje. Wyglądała jak żeńska wersja Naruto. Miała tylko nadzieję, że nie ma takiego samego charakteru jak on. Byliby nie do okiełznania.
-Jestem Tsunade, V Hokage Konohy- usiadła obok niej- Od dzisiaj jesteś pełnoprawnym obywatelem Wioski Liścia. Jeśli chodzi o Naruto to nie przejmuj się nim. Jest taki od dziecka i nic na to nie poradzisz. Miejmy nadzieję, że z wiekiem mu to przejdzie- zrobiła małą pauzę- Wiemy, że Nani ci już wszystko wytłumaczyła, ale na pewno jesteś ciekawa wielu rzeczy. Przede wszystkim zamieszkasz w mieszkaniu niedaleko siedziby Hokage. Co do Naruto nie będę ukrywać, że musicie się ze sobą dogadać. Wiem, że jesteś przestraszona, ale aktualnie bezpieczeństwo naszej wioski oraz jej mieszkańców jest teraz najważniejsze- Tsunade wytłumaczyła jej wszystko dokładnie, a ona uważnie słuchała czując, że od niej naprawdę wiele zależy. Już cała wioska huczała od nadmiaru informacji- I ostatnia sprawa. Będziesz trenować z Naruto. Jest twoim bratem. Wiem, że pierwsze wasze spotkanie było dla ciebie trochę przytłaczające, ale on taki właśnie jest. Mimo jego nieudolności jest naprawdę optymistycznym dzieciakiem. Jego marzeniem jest zostać IV Hokage. Mam nadzieję, że wkrótce nawiążecie relacje bratersko- siostrzane. Musisz dać mu szansę. Bez waszej zgodnej współpracy cały świat shinobi może legnąć w gruzach. Cały Kraj Ognia na was liczy. Wszystkie wioski- Tsunade patrzyła się w oczy dziewczyny, ale nie mogła z nich odczytać niczego konkretnego. Strach? Zapał? Niechęć? Podekscytowanie? Nie miała pojęcia. Zastanawiała się tylko czy aby na pewno wszystko pójdzie zgodnie z planem. Bo jeśli nie, to wszyscy będą straceni.
-Rozumiesz wszystko?
-Hi!- odpowiedziała pełna zapału.
'To ja rozumiem'- powiedziała w myślach Tsunade z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Jestem w pełni świadoma stopnia zagrożenia- Tsunade była zaskoczona. Kto wie, może Kasumi przerośnie nawet i swojego brata.

* * *

-Kasumi, chciałem cię przeprosić..- powiedział dosyć zakłopotany blondyn.
-Nic się nie stało- pomimo wybuchowego charakteru swojego brata, starała się nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, który byłby w stanie poprawić ich relacje. Wiedziała, że od ich dwójki zależy bezpieczeństwo całego świata. Wow. Nawet nie miała pojęcia jak ważną pełni funkcję, a to jeszcze bardziej rozgrzewa ją do działania. Mimo wszystko ma swój charakter i nie zamierza się nikomu przymilać- Zacznijmy jeszcze raz- uśmiechnęła się przyjacielsko, ale również sygnalizując mu, że potrafi swoje.
Naruto nie zwrócił na to uwagi jak zwykle.
-Kasumi- wyciągnęła dłoń w jego stronę przejmując inicjatywę.
-Naruto- odpowiedział jej zawadiackim uśmiechem- Chodź to oprowadzę cię po wiosce! Poznam cię z Sakurą, Shikamaru, Ino i resztą! Chodź, chodź, ale będzie fajnie!- Kasumi tylko przyglądała się z boku swojemu bratu i wewnętrznie klepała się po czole otwartą dłonią.
-Naruto- powiedziała spokojnie, ale do niego dalej nic nie docierało. Był w jakimś rodzaju transu- NARUTO!- dopiero kiedy krzyknęła blondyn zauważył, że coś do niego mówi, ale kiedy zauważyła, że zaczął jej słuchać postanowiła kontynuować- Jeśli mam być szczera to wolałabym iść do mojego mieszkania. Jestem zmęczona. Wiesz zmiana wymiaru i tak dalej.
-Ah no tak- powiedział nieco ze zgaszonym entuzjazmem- Zaprowadzę cię.

* * *

Usiadła na łóżku w swoim nowym mieszkaniu, a następnie opadła na nie całym swoim ciężarem. Założyła ręce za głowę i zaczęła się nad wszystkim zastanawiać. Po jej głowie cały czas krążyły myśli związane z Naruto i jej rodzicami. Widać, że są rodzeństwem. Są niemalże identyczni.
'Może teraz moje życie będzie nieco  lepsze?'- myślała pełna nadziei. Nie należała do ludzi, którzy oczekują poświęcenia uwagi ani zainteresowania. Przez wszystkie te lata nauczyła się jak sobie samej radzić i jak się zachowywać wśród otaczających ją ludzi. Nikt jej nie pomógł, aby dojść do tego co ma teraz w głowie. 
-Papierosy..- wyszeptała sama do siebie. Zaczęła grzebać po swoich kieszeniach, aż w końcu je znalazła. Postanowiła przejść się po wiosce i znaleźć miejsce gdzie będzie mogła się ukryć w przypadku chwili słabości. Nałożyła swoje Nike na nogi i wyszła z mieszkania nie kwapiąc się, aby je zamknąć. I tak nie miała tam niczego swojego. 
Szła spokojnie przez wioskę rozglądając po budynkach. Nie wiele potrzebowała czasu, aby się zorientować, że wszyscy się na nią patrzą. To fakt- była inaczej ubrana. Może jej snap nie pasował do tamtejszej scenerii, ale co to za sensacja? Postanowiła to ignorować, ale dopiero kiedy usłyszała szepty:
-To ona... -Patrzcie, to jego córka... -Niemożliwe...
Puściła się biegiem przed siebie niemalże na oślep. Trochę ją to przeraziło. Czy tak będzie już zawsze? Miała nadzieję, że się do niej tubylcy przyzwyczają i nikt nie będzie jej wytykać palcami.
Nie wie ile biegła, ale kiedy się zatrzymała oparła się dłońmi o kolana, aby zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Poczuła się przytłoczona wrażeniami zaledwie z godziny pobytu w tym miejscu. Rozglądnęła się po okolicy. Nie było tu nikogo oprócz niej samej i jej bijących się ze sobą myśli. Otaczały ją drzewa. Kiedy się odwróciła zaparło jej dech w piersiach. Nie miała pojęcia, że biegła pod górę. Przed nią ukazał się piękny widok przedstawiający całą Konohę, a w tle podobizny pięciu postaci wykutych w skale, które wydawałyby się sprawować ochronę nad wioską i jej mieszkańcami. A wszystko dopełniało zachodzące słońce, które wydawałoby się gasnąć za wielkimi twarzami- jak zgadywała- podobizn wszystkich Hokage. W tamtej chwili poczuła się jak jeden z obywateli tego miejsca. Pierwszy raz poczuła, że należy do jakiegoś miejsca. Pierwszy raz poczuła, że łączą ją więzi z czymkolwiek. To było niesamowite uczucie.
Usiadła delikatnie na trawie. Snapa przekręciła do tyłu, a jej długie proste włosy opadły swobodnie otaczając jej ramiona. Wyciągnęła jednego papierosa z paczki po czym odpaliła go swoją zapalniczką zippo.
-Ciekawe czy mają tutaj coś takiego jak papierosy?- prowadziła monolog- Bo jeśli nie to jestem w czarnej dupie...
Usłyszała szelest w krzakach za nią, wiec odwróciła się gwałtownie, ale nikogo tam nie dostrzegła. Wpatrywała się jeszcze przez moment w to miejsce po czym się odwróciła. 
Doznała niemal zawału. Szybko odskoczyła do tyłu podnosząc się, widząc kruczoczarnowłosego chłopaka. Widząc, że ten dalej się w nią wpatruje nie zawahało się ani chwili i wymierzyła w niego cios. Było to jednak daremne, ponieważ z błyskawiczną szybkością chłopak zatrzymał jej atak otwartą dłonią bez najmniejszego wysiłku.
-Jak na ilość i moc twojej czakry słabo oddajesz ciosy- stwierdził czarnooki beznamiętnie.
-Kim jesteś?- zapytała opuszczając zaciśnięte pięści w dół próbując nie zwracać uwagi na ból przeszywające jej całą prawą rękę od koniuszków palców do samego ramienia.
'Cholera. Niezły jest.'- powiedziała do siebie w myślach.
-Ostatni potomek z rodu Uchiha- Sasuke. A ty?- wpatrywał się w nią swoimi czarnymi tęczówkami. Analizował jej twarz. Był pełen podziwu. Wiedział, że blokada jej uderzenia musiała ją cholernie boleć, jednak na jej twarzy nie ukazał się żaden grymas bólu. 
-Jestem Uzumaki Kasumi- powiedziała z pewnością siebie próbując nie brzmiąc jak zastraszona dziewczynka. Miał taką siłę, że mógłby z nią zrobić wszystko na co miałby tylko ochotę. 
-Czekaj...- chwila zwątpienia- Jesteś siostrą Naruto?- zapytał pełen wahania.
-Tak- przypominając sobie o swoim papierosie wsadziła go w usta i pociągnęła zaciągając się toksynami. Wypuściła dym prosto w jego twarz, aby mu pokazać, że wcale się go nie boi co było oczywistym kłamstwem. 
-Nie jesteś do niego podobna- stwierdził niewzruszony smrodem papierosa.
-Na szczęście- na te słowa Sasuke lekko się uśmiechnął.
Czarnowłosy obserwował postać blondynki. Była ubrana dosyć niecodziennie. A więc to prawda, że Naruto ma siostrę, która wychowała się w innym wymiarze. Co to za buty? Koszulka? Czapka? Wyglądała jak postać wyrwana z zupełnie innego środowiska, innej rzeczywistości.
Musi przyznać, że jest intrygująca. Niecodzienna.
-Kasumi- chan!- spłoszyły ich czyjeś krzyki. To był Naruto. Ciężko nie było się domyśleć- Co ty tutaj robisz tak całkiem sama?
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i wpatrywała się w puste miejsce gdzie chłopak stał jeszcze kilka sekund temu.
'Jak to możliwe?'- zapytała samą siebie w myślach.
-Przyszłam rozejrzeć się po okolicy- odrzekła spokojnie chociaż w środku wszystko buzowało. 
-Ah, no tak- odpowiedział pełen energii blondyn- Chodź na kolację. Pójdziemy do Ichiruka Ramen Bar.
-Powiedziałeś 'ramen'?- odpowiedziała mu z entuzjazmem.
-Tak, a co?- odrzekł ucieszony.
-Kocham ramen- odpowiedziała- W końcu coś nas łączy- oboje z uśmiechami na twarzach podążali w stronę centrum wioski, aby spędzić pierwszy wspólny wieczór w swoim towarzystwie.
__________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale wiecie. Wakacje były ;) Czekam na Waszą opinię. Może macie propozycje co do kolejnego rozdziału? 

I przypominam o zakładce INFORMOWANI :)