sobota, 9 lipca 2016

Krótkie info


Z powodu braku zainteresowania opowiadaniem, zawieszam bloga. 
Może jeszcze kiedyś pojawi się tutaj jakiś rozdział, ale to na pewno w nie bliskiej przyszłości.

Trzymajcie się!

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział 8.



*Retrospekcja*

Czarnowłosy wszedł powoli przez wielkie wrota. Nie wiedział jak się znalazł w wielkiej świątyni. Ostatnie co pamiętał to moment, w którym zasypiał w swoim mieszkaniu.
'Musiałem lunatykować'- stwierdził w duchu i ruszył naprzód. Nie bał się. Od wymordowania jego całego rodu nie czuł strachu. To tak jakby został obdarty z uczuć. 
-Podejdź do mnie bliżej, Sasuke- usłyszał głos, dochodzący z drugiego końca pomieszczenia. Był zachrypnięty i nieco stłumiony.
Bez słowa, powolnym krokiem podszedł do postaci w cieniu.
'O co do cholery chodzi?'- jego oczom ukazała się starsza kobieta.
-Prawdopodobnie nie wiesz po co cię tutaj ściągnęłam- staruszka zrobiła przerwę, po czym mocno zaciągnęła się powietrzem, jakby ta krótka wypowiedź sprawiła jej spory wysiłek. Za to Sasuke dalej się nie odzywał, a czekał na rozwój sytuacji- Mam dla ciebie ważną przepowiednię- dopiero po tym zdecydował się cokolwiek powiedzieć.
-Przepowiednię?- zapytał chłodno.
-Tak- znowu zrobiła przerwę- Musisz się temu dokładnie przysłuchać i przeanalizować, bowiem od tego zależą losy twojej wioski i ich mieszkańców.
-Dlaczego miałoby to być zależne ode mnie?
-Staniesz się wielkim shinobi. Na tyle wielkim, że będziesz w stanie pokonać swojego brata. Jednak jeśli już to zrobisz, coś stracisz.
-Straciłem całą moją rodzinę! Czy można stracić coś więcej?!- wykrzyczał oburzony.
-Tak- popatrzyła mu prosto w oczy- Możesz stracić szansę na odbudowanie tej rodziny- na tą odpowiedź, Sasuke zamilkł- W twoim życiu pojawi się pewna dziewczyna. Przyniesie ona klęskę dla wioski, która bardzo ucierpi w trakcie potyczek, ale również zwycięstwo. I to zwycięstwo dla twojego klanu. Możesz z nią odbudować cały ród i stworzyć rodzinę. Jednak jest tutaj mały haczyk- zamilkła.
-Haczyk?- zdenerwował się- Kontynuuj.
-Jeśli zrezygnujesz ze ścieżki pogrążonej w nienawiści, będziesz musiał zrezygnować z zemsty na Itachim.
-Co?! Nigdy!- jego spojrzenie emanowało złem- Nigdy nie zrezygnuję z zabicia tego zdrajcy!- nie słuchając już dalej, wybiegł ze świątyni. Od tamtej chwili pogrążył się jeszcze bardziej w mroku, w którym już trwał od ostatnich miesięcy. To właśnie w ten wieczór zadecydował, że nigdy nic mu nie przysłoni dokonania zabójstwa, nad którym tak wiele czasu myślał i tak często planował.


*Koniec retrospekcji*


'Czemu nigdy ponownie się nad tym nie zastanawiałem?'- siedział zadumany przy łóżku Kasumi, opierając twarz na złożonych pięściach. Przypatrywał się jej twarzy pogrążonej we śnie. Już nie miała bandaży i wyglądała tak, jakby wszystko było z nią w porządku. Jednak nie mogła robić zbyt gwałtownych ruchów, bo rany nie były w pełni zasklepione- 'Muszę szybko obmyślić jakiś plan i strategię. Ta dziewczyna nie może mi wszystkiego przysłonić'- podniósł się gwałtownie i stanął na prostych nogach- 'Co ja w ogóle wyprawiam?!'- krzyknął w myślach do samego siebie. Zacisnął pięści, aż knykcie mu pobielały i wybiegł z mieszkania Sakury.
-Sasuke-kun!- usłyszał zdenerwowany głos dziewczyny.
'Przed przeznaczeniem nie uciekniesz'- to zdanie dudniło w jego głowie na tyle długo, że nie był w stanie skupić się na czymkolwiek innym. Gdzie nie spojrzał, była tam Kasumi. Sam nie wiedział w jakim sensie. Jakby proroczyni, którą spotkał wiele lat temu, chciała mu wejść do głowy i zawładnąć jego świadomością.
'Nie jest dobrze. Muszę się od tego oderwać.'

Kasumi's POV

-Dziękuję, Sakura-chan- powiedziała blondynka z uśmiechem na twarzy, po czym wzięła filiżankę herbaty od zielonookiej. Czuła się już dobrze. Minęło parę dni, odkąd opuściła mieszkanie przyjaciółki, jednak wciąż musiała być pod jej stałą obserwacją. Strata wzroku w świecie shinobi była równoznaczna z odejściem ze służby, czy też z byciem w czymkolwiek bezużytecznym, dlatego Kasumi musiała być pod stałą kontrolą.
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczęła nerwowo.
-Sakura, co się stało?- zapytała zmartwionym tonem.
-Chodzi o Sasuke..- wyszeptała. 
'No tak, spodziewałam się takiej rozmowy.'
-Nic mnie z nim nie łączy. Nie mu..- różowowłosa jej przerwała.
-Kasumi, błagam cię. Wszyscy widzą, że coś między wami jest. Nikt nie wie co dokładnie, ani w jaki sposób to działa, ale on by wskoczył za tobą w ogień. Jestem tego pewna- powiedziała z niemałym zdenerwowaniem na twarzy- Kocham go, to oczywiste- kontynuowała- Jednak wiem, że są rzeczy ważniejsze i niezależne ode mnie. Wiedz, że jeśli kiedykolwiek będziecie razem, będę szczęśliwa z waszego szczęścia- ostatnie zdanie przeszło jej przez gardło z trudnością, jednak było jak najbardziej szczere. 
-Wow, Sakura..- wyszeptała i złapała ją za dłoń- Dziękuję ci za te słowa- uścisnęła ją mocniej- To wiele dla mnie znaczy- spojrzała w dół- Jednak obie wiemy, że to nie będzie takie proste- dopowiedziała niemalże szeptem- Obie wiemy, że Sasuke się ulotnił i nie spotkamy go przez najbliższe dni.
-Coś się musiało stać- powiedziała otrzeźwiona. 
-Musimy porozmawiać z Tsunade- dodała Kasumi.
-Zaraz, zaraz- Sakura energicznie wstała z krzesła- W ten dzień, kiedy cię tu przyniósł- zawiesiła wzrok na ścianie przed nią- Nagle się zerwał i powiedział, że musi iść porozmawiać z Tsunade- przypomniała sobie. 
-Z Tsunade?- blondynka cicho dodała.
-Tak, dokładnie- wyszeptała- Kiedy wrócił, był niespokojny. Nawet bardzo niespokojny, co mu się nie zdarza nigdy- z powrotem usiadła przy stole.
-Porozmawiam z nią.


*Noc*


'Nie powiedziała mi niczego konkretnego'- rozmyślała- 'Absolutnie nic konkretnego. Jak mam dojść do czegokolwiek, skoro nikt nie chce ze mną porozmawiać. Powiedzieli mi tylko tyle, że Sasuke niebawem wróci'- wzięła głęboki oddech- 'Nie wierzę im.'
-Co się ze mną dzieje?- mówiła już na głos- Oj, Kasumi, Kasumi. Nigdy, przenigdy żaden facet nie zawrócił ci w głowie. Nigdy nie byłaś nawet zainteresowana. Zawsze wiedziałaś, że czeka na ciebie coś większego- zrobiła małą pauzę- To przeczucie..- poczuła ukłucie w środku- Jakby ktoś mi cały czas próbował coś powiedzieć i pokazać, ale ja nie mogę jakoś tego zauważyć. Co jest nie tak?- potarła palcami o skronie- Kiedy to wszystko się skończy?- wymamrotała. 
Wstała z łóżka i podeszła do blatu, aby zrobić sobie herbatę. Było już późno, ale nie mogła spać.  Jej własne myśli zadręczały ją na tyle, że nie potrafiła skupić się na czymkolwiek innym, niż na nim. Czuła niemal jego oddech i dotyk. Wiedziała, że nigdy jej nie dotykał w ten sposób, ale ona po prostu to czuła. Wzbudzało to w niej pewnego rodzaju spokój, koiło myśli. Kiedy go nie było, jakby nie czuła się kompletna. Martwiła się o niego bardziej, niż o kogokolwiek innego. Głupio było jej przyznać, ale nawet o swojego brata się tak nie troszczyła. 
Podeszła do okna, po czym je otworzyła. Wzięła gorący kubek w dłonie i usiadła na parapecie. Dokładnie tak, jak robiła to mieszkając jeszcze w Tokio. Już zdążyła zapomnieć, jak to było w świecie, gdzie nikt na ciebie nie polował, a największym zmartwieniem był brak papierosów.
-Właśnie.. papierosy- wyszperała jednego z paczki i odpaliła. Zaciągnęła się, po czym wypuściła z płuc kłąb dymu. 
Patrzyła na wioskę, którą mocno oświetlał księżyc w pełni. Wydawał się być większy niż zazwyczaj. Podniosła głowę w górę i wyszukiwała kolejno konstelacji gwiazd, których się nauczyła jeszcze, gdy była dzieckiem.
-Musisz tyle palić?- znała ten głos.
-Sasuke?- zapytała, kierując wzrok w pustkę. Dopiero po chwili zauważyła zarys postaci wyłaniającej się z mroku.
-To cię kiedyś zabije- mówił opanowanie, jak zawsze. 
-Nie musisz się, aż tak o mnie martwić- mówiła pewnie, jednolitym tonem. 
-Chyba jednak muszę- na jego twarzy zagościł ledwo widoczny uśmiech. 
Podszedł i usiadł obok niej na parapecie. Przyglądała się dokładnie jego profilowi, obawiając się, że może to zauważyć. Włosy delikatnie powiewały na wietrze, a oczy emanowały niezmiennie pustką.
'Jak cię naprawić, Uchiha?'- zacisnęła pięści na materiale spodni. 
Tak bardzo chciała go zmienić. Zrobić coś, aby w końcu był szczęśliwy. Aby kiedykolwiek się do niej uśmiechnął. Wiedziała, że jest to misja prawie niemożliwa. Tyle chłodu od niego emanowało. 
-A więc co tutaj robisz?- przerwała ciszę- Ponoć miałam cię nie zobaczyć przez najbliższe dni- podniósł głowę i na nią spojrzał. Czuła, jakby przeszywał ją na wylot.
-Tęskniłabyś?- odpowiedział z przekąsem, wciąż próbując zwalczyć chęć chwycenia jej w ramiona i zabrania w jakieś lepsze i bezpieczniejsze miejsce. Odprychnęłą.
-Nigdy- uśmiechnęła się, a po chwili dodała- Czemu jesteś taki trudny?- powiedziała to niemal na jednym wydechu.
-Trudny?- zamyślił się.
-Uchiha, nie widzisz, że próbuję się z tobą zaprzyjaźnić?- tym razem to on poczuł, jakby blondynka bez problemu wertowała jego duszę i myśli .
-Z tym, że ja nie mam przyjaciół- odpowiedział krótko, nie zdradzając zdziwienia, które wywołała pewność siebie dziewczyny.
-A Naruto, Sakura i reszta?- odpowiedziała nieco zbyt gorączkowo niż chciała- Ja?- prawie wyszeptała.
Wstał z parapetu i podszedł do niej. Kasumi czuła się nieco zdezorientowana, jednak zachowała kamienną twarz. 
-Ty..-urwał- Nie chcę być twoim przyjacielem- pierwszy raz w jego głosie można była wyczuć nieznaczną niepewność. 
Zamarła, gdy powoli podniósł dłoń i przyłożył ją do jej policzka. Nie wierzyła w to, co się właśnie działo. Jakby przed nią stał zupełnie ktoś inny.
-Sasuke- popatrzyła mu głęboko w oczy.
'Idioto, co ty wyprawiasz?!'- sam nie wiedział co robi- 'To jest silniejsze ode mnie.'
Odrzucił myśli na bok i postanowił zrobić krok dalej.
-Cii..- przejechał palcem po jej ustach. Kasumi przysunęła się do niego, a ich torsy się zetknęły. Położyła delikatnie dłoń na jego ręce i czekała na rozwój sytuacji, nie chcąc niczego zepsuć. On, drugą dłonią przyciągnął ją mocniej i przytrzymał w talii. Czuł jej kształty i nie mógł zaprzeczyć, że mu się to nie podobało. Już dawno nie czuł się tak dobrze. I to nie tylko przez jej fizyczną sferę, ale również przez to, co dzięki niej czuł. Jakby znowu był małym chłopcem. Dokładnie tak, jakby cała jego rodzina nadal żyła. 
'Moment, co ja robię? To tylko dziewczyna. Ona nie może przysłonić mi zemsty na tym zdrajcy, przez którego mój cały ród nie żyje!'- odsunął się od niej, jakby został porażony prądem.
-Muszę iść- warknął szybko. Dziewczyna nie wiedząc za bardzo jak ma zareagować, przez chwilę starała się zrozumieć co się stało.
-Sasuke!- krzyknęła za nim, ale on nawet się nie obejrzał.
'Uchiha, co z tobą jest nie tak?'- westchnęła po chwili- 'Rozgryzę cię, zobaczysz.'

_____________________________

Szczerze mówiąc, czuję się tutaj nieco osamotniona xD Jeśli jest tutaj ktokolwiek, proszę o komentarze. Miło będzie mi poczytać Wasze opinie, bo szczerze mówiąc nie wiem nawet co myślicie o ostatnich rozdziałach :P

piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 7.

-Sasuke.. Co ty tutaj robisz?- zapytał Naruto, wciąż trzymając dłoń Kasumi.
-Bo widzisz, to nie jest takie proste- odpowiedział niemalże bez cienia jakichkolwiek emocji.
-Bo widzisz- powtórzył po nim- Jesteśmy przyjaciółmi. Możesz mi zaufać- patrzył mu prosto w oczy mając nadzieję, że do Uchihy w końcu coś dociera.
Sasuke do tej pory nie czuł niczego, gdy blondyn nazywał ich przyjaciółmi. Ta relacja nie była dla niego priorytetem. Wcześniej nic sobie nie robił ze słów Naruto.
-Zachowujesz się inaczej dokładnie od czterech miesięcy. Czyli dokładnie odkąd moja siostra zjawiła się w wiosce- dodał z uśmiechem na twarzy, a czarnowłosy skinął głową- W takim razie przejdźmy się- podążył za nim bez słowa. Nie czuł, ani nie spodziewał się niczego. Nie wiedział nawet, czy zamierza cokolwiek ujawnić mniemanemu 'przyjacielowi'.

*40 minut później*

Wybudzała się. Powoli zaczęła odzyskiwać świadomość. Przez półtora dnia leżała w śpiączce na szpitalnym łóżku. Starała się połączyć fakty, przywołując wydarzenia, które zdołała zapamiętać. Zatrzymała się w momencie, gdy Sasuke przechwycił ją w locie. Przez adrenalinę i zużytą chakrę, po prostu straciła przytomność. Wyprodukowanie takiej ilości klonów pod wpływem emocji, musiała przyznać, że było dla niej całkiem sporym wyzwaniem. Wiedziała jednak, że właśnie w ten sposób uczy się być shinobi. Bo to dzięki misją, które wykonywała, uzyskiwała niezbędny bagaż doświadczeń.
Powoli uniosła dłoń i przyłożyła ją delikatnie do twarzy, badając dotykiem jakie odniosła obrażenia. Wydawało jej się, że już wszystko jest ok, kiedy nagle poczuła chłód oplatający jej ciało.
-Halo, ktoś tutaj jest?- zapytała nieco niepewnie.
-Ależ oczywiście, że tak- usłyszała chłodny i chropowaty głos, który mógł należeć tylko do mężczyzny. Wiedziała, że to nie będzie przyjemne spotkanie.
-Kim jesteś?!- krzyknęła, zaciskając dłonie na pościeli. 
-To już nie powinno cię obchodzić- zaśmiał się złowieszczo, dodając- Lisi Demonie!
W tym momencie jej ciało uniosło się nad łóżkiem. Nagle poczuła ból, jakby małe szpilki został wbite w jej układ nerwowy. Wiedziała, że była to technika, mająca za zadanie unieruchomienie jej.
Głośno krzyknęła, nie wytrzymując już całego ścisku. Przez ciśnienie wytworzone w jej organizmie, oczy dziewczyny nie wytrzymały. Przesiąknięty bandaż krwią przykleił się do jej twarzy. Wiedziała, że jest na straconej pozycji.
'Cholera'- przeklęła w duchu.
Na szczęście jej donośny krzyk szybko rozszedł się echem po szpitalu, dając przyjaciołom znać, że coś złego dzieje się w jej sali.
-Kasumi!- wykrzyknął Naruto, wbiegając do sali, a za nim Sasuke wraz z Kakashim- Madara ty gnoju!
Jedyne co do niej dochodziło, to odgłosy walki i dźwięk przewracanych łóżek szpitalnych. Ciągnęło się to przez długie minuty. Była zdesperowana, aby się wyrwać spod kontroli wroga, jednak jej ciało pozostało sparaliżowane. Wtem poczuła wielki huk i słabnący ucisk w ciele, który przynosił jej ulgę.
Czuła jak spada. Wiedziała, że zaraz uderzy z całym impetem w twardą posadzkę.
-Mam cię!- Uchiha i tym razem szybko zareagował i ją złapał.
-Sasuke..- wydukała wycieńczona.
-Cii.. Nic nie mów- powiedział do niej z troską w głosie, na tyle cicho, że nikt nie mógł tego usłyszeć oprócz niej samej.
-Sasuke, wiesz co masz robić!- krzyknął do niego Kakashi- Ruszaj szybko, a my za ten czas uporamy się z tym!- mówił gorączkowo.
Czarnooki bez odpowiedzi ruszył korytarzami szpitala z Kasumi w ramionach.
'Uchiha.. Dziękuję ci. Ostatnio wiele dla mnie robisz'- pomyślała, po czym zatopiła twarz w kimonie chłopaka.
Patrząc na jej stan, musiał podjąć szybko decyzję co powinien dalej zrobić.
'Sakura.. Ona pomoże'- sam nie wierzył, że właśnie o niej pomyślał, jednak miał tę świadomość, że z minuty na minutę jest coraz gorzej i nie może sobie pozwolić na dalszą zwłokę. Ruszył szybko w stronę mieszkania zielonookiej. Wiedział, że jest jednym z najlepszych ninja medycznych tej wioski i nie będzie miała problemu z wyleczeniem blondynki- 'W końcu się na coś przyda.'
W trakcie biegu spojrzał na jej wtuloną twarz w jego tors. Poczuł coś. Jakby nieznane uczucie wypełniło jego klatkę piersiową. Nie był pewien co to było, jednak wiedział, że dobrze się to nie zakończy.
Chwilę później był już we właściwym miejscu. Nie zastanawiając się, cisnął kilka razy pięścią w drzwi.
Nie minęła minuta, gdy Sakura pojawiła się w progu.
-Sasuke-kun?!- powiedziała zanim zdążyła się przyjrzeć niemalże nieprzytomnej dziewczynie, którą trzymał na rękach. Nie czekając na odpowiedź- Wejdź szybko i połóż ją na łóżku w salonie!- skierowała się w stronę kuchni, wiążąc przy tym włosy w koński ogon. Umyła ręce, po czym wzięła apteczkę i narzędzia, które mogły się przydać.
Podeszła do dziewczyny i oceniła stan jej obrażeń. Nie było dobrze. Najbardziej martwił ją przesiąknięty krwią bandaż, otóż nie wróżyło to niczego dobrego.
Zaczęła delikatnie ściągać zabrudzony materiał z jej twarzy na tyle powoli, aby nie uszkodzić jej oczu bardziej. Następnie wzięła mokrą gazę i przemywała miejsca, w których mogło dojść do infekcji, co mogłoby spowodować nawet stałą ślepotę. Martwą ciszę panującą w pokoju, przerwała Kasumi.
-Kim jej Madara?- wyszeptała niewyraźnie. Sakura i Sasuke wymienili jedynie zaniepokojone spojrzenia, czego nie mogła zobaczyć blondynka- Kim on jest?- powtórzyła zdecydowanie pytanie. Sasuke uklęknął przy niej niemal bezszelestnie. Miał skrytą ochotę złapać ją za dłoń i odpowiedzieć jej na wszystkie pytanie, jednak w porę się powstrzymał. Nie mógł sobie pozwolić na takie niedociągnięcia, a tym bardziej przy Sakurze.
'Idioto'- przeklął do samego siebie w myślach. Nie wiedział co się działo. Nie rozumiał własnych odczuć. Do tej pory najważniejsza dla niego była zemsta na Itachim- zdrajcy, którego nienawidził całym sercem. Człowieka, który był odpowiedzialny za wymordowanie całego jego klanu, jak mniemał, bez skrupułów.
-To nie jest czas, aby o tym rozmawiać- odpowiedział beznamiętnie- Musisz teraz odpoczywać. Nie mów już nic więcej- tym razem jego ton był zimny i brzmiał nieco jak groźba. Dziewczyna zamilkła.
Sasuke za wszelką cenę próbował oszukać samego siebie, że nic do niej nie czuje, że jest to chwilowa słabość i zaraz po prostu zniknie.
-Sakura- dziewczyna smutno na niego spojrzała- Zajmij się nią, a ja idę znaleźć Tsunade- wstał, nie czekając na odpowiedzieć i opuścił mieszkanie.
-Muszę jak najszybciej znaleźć Hokage- mówił szeptem do samego siebie.
Biegł najszybciej jak tylko potrafił, nie zważając na potrąconych ludzi. Czuł jak ciśnienie i adrenalina w jego ciele wzrasta. Czuł ekscytację, ale nie wiedział w jakim sensie. Targały nim skrajne emocje i to do tego stopnia, że gotowy był zabić, aby to powstrzymać.
I nagle, znajdując się w uliczce pomiędzy zwykłymi domami, zatrzymał się. Ostro wyhamował butami o podłoże, aż pył uniósł się wokół niego.
-Nie, to przecież niemożliwe- patrzył gorączkowo przed siebie, w nadziei, że ktoś da mu jakiś znak i powie, że się myli- Przepowiednia..- wyszeptał.
Przypomniał sobie o rozmowie, która odbyła się wiele lat temu.
'Nie, nie, nie. Przecież to nie może być prawda. Minęło tak wiele czasu, że zdążyłem już o tym zapomnieć. Zemsta na bracie przysłoniła mi wszystko na tyle, że ani na chwilę przez myśl nie przemknęła mi ta cholerna przepowiednia!'- na jego czole zaczęły się pojawiać krople potu od upału i natłoku myśli. Był załamany. Wiedział, że od przeznaczenia nie da się uciec.

*20 minut później w siedzibie Hokage*

Tsunade siedziała z zaciśniętymi pięściami przy swoim biurku. Wzrok miała spuszczony w dół. Po tym, co przekazał jej Sasuke wiedziała, że w tej sytuacji łatwego rozwiązania nie będzie. 
-Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej, Uchiha?- zapytała chłodnym tonem.
Nie odpowiedział.
-Sasuke Uchiha!- krzyknęła wciąż nie podnosząc głowy- Żądam natychmiastowej odpowiedzi.
-Nie uznałem, aby było to istotne- skłamał. 
-Czy według ciebie losy naszej wioski są nieistotne?!- tym razem podniosła się z fotela dynamicznie, uderzając otwartymi dłońmi o jej stanowiska, na tyle, że w drewnianej strukturze pojawiły się pęknięcia.
-Proszę mi wybaczyć, Tsunade-sama. 
-Wyjdź- z powrotem zajęła swoje stanowisko- Wiesz co masz robić- bez słowa wyszedł zagłębiony we własnych myślach. 
'Jak mogłem być takim głupcem..'- zacisnął pięści. Był wściekły- 'Nie jestem tego w stanie powstrzymać, ale mogę zniwelować ewentualne skutki'- dziwnie się uspokoił, a na jego twarzy pojawił się niewyraźny uśmiech.
-Czas wziąć sprawy w swoje ręce- szepnął sam do siebie.

__________________________

No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodobał :)
Oprócz tego mam prośbę, jeśli czytasz, skomentuj. Daje mi to kopa do pisania kolejnych wątków. Widzę, że ostatnio jest Was nieco więcej. Tobie zajmie to tylko minutę, mi napisanie rozdziału zajmuje 2 tygodnie :)
Mam również nadzieję, że spodobał Wam się nowy wygląd bloga.
Rozdziały będą dodawane co dwa tygodnie w okolicach weekendu :)

niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 6.

-Dzisiaj wasza siódemka odbędzie pierwszą swoją wspólną misję rangi B. Będzie ona polegała na wyśledzeniu dezerterów naszej wioski. Jest trzech i są to ninja na poziomie Jōnina, więc zadanie nie będzie łatwe- Tsunade popatrzyła w stronę Kasumi i dodała- Jesteś na to gotowa. Daj z siebie wszystko i nie zapominaj jak potężną czakrą władasz. Przełam wszystkie swoje dotychczasowe blokady- zacisnęła dłonie w knykciach myśląc na jak wielkie niebezpieczeństwo wystawia dziewczynę, jednak wiedziała, że jeśli nie weźmie udziału w żadnej misji to nie będzie mogła się odpowiednio rozwijać- Sasuke.
-Tak Tsunade-sama?
-Zostań jeszcze na chwilę, za to wy możecie już iść- wszyscy ruszyli do wyjścia zastanawiając się o czym Tsunade chce pomówić z Uchiha.
'Już od dłuższego czasu dziwnie się zachowuje. Cały czas mnie obserwuje i cały czas jest gdzieś w pobliżu. Myśli, że o niczym nie wiem, ale odkąd Jiraya zerwał blokadę potrafię lepiej prosperować czakrą i moje zmysły kunoichi się wyostrzyły. Stałam się również sensorem.'- Kasumi rozmyślała intensywnie próbując rozgryźć co ta dwójka planuje.
-Ciekawe o co tym razem chodzi- mówiła nieco znudzona Ino. 
-No jak to, Sasuke-kun jest najlepszy w tej całej drużynie, więc Tsunade-sama chce mu dać jak najwięcej wskazówek- mówiła podekscytowana Sakura.
-Jak zawsze męczące- mruknął pod nosem Shikamaru.
-Coś ty powiedział?!- wykrzyknęła Sakura zaciskając pięści, aby oddać cios, jednak zapobiegła temu blondynka.
-Uspokójcie się do cholery- wszyscy zamilkli. Był to pierwszy raz, kiedy Kasumi podniosła na kogokolwiek głos w trakcie dłuższego pobytu w wiosce- Mamy ważną misję, więc przestańcie się wspierać o takie pierdoły!
'Cholera, pierwszy raz widzę ją w takim humorze. Sakura i Ino przeważnie się w ten sposób zachowują i do tej pory nie zwracała na to uwagi. Co się stało? O czym tak zażarcie myśli ostatnimi dniami?'- Naruto nie rozumiał co tak bardzo podburzyło jego siostrę, a obawiał się zapytać, aby nie pogorszyć sprawy. Odkąd spędza z nią czas wydoroślał. Dziewczyna dobrze na niego wpłynęła w trakcie ciężkich treningów. Blondyn w końcu zdał sobie sprawę z tego jak wielki obowiązek spoczywa na ich barkach. 
-Poczekamy na Sasuke przed wieżą- powiedział zdecydowanym głosem Shikamaru. Wszyscy tylko skinęli głową i ruszyli w dół schodów. 
Minęło kilka minut i zza drzwi wyłonił się Uchiha. 
'Co jest? Co to za spięcie między nimi?'- wyczuł od razu, że nie do końca wszystko jest w porządku jednak szybko to olał- Zatem ruszajmy.
Podróż trwała w ciszy. Wszyscy płynnie przemieszczali się czujnie po gałęziach drzew. Każdy był skupiony na wyśledzeniu zdrajców wioski. Jedynie Sasuke wiedział, że zaraz nadejdzie niebezpieczeństwo. Uciekinierzy wyczuli obecność nieprzyjaciół i postanowili się ich pozbyć. Nie wiedzieli jednak z kim tak naprawdę mają do czynienia. 
Czarnowłosy spodziewał się ataku w każdej w chwili, lecz wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Kasumi nagle wzbiła się w powietrze krzycząc:
-Kage Bunshin no Jutsu!- obok blondynki pojawiło się siedem klonów. Nikt nie był w stanie dostrzec co się dokładnie dzieje. Naruto idąc w ślady dziewczyny również stworzył kilka klonów oraz przystąpił do walki ramię w ramię ze swoją siostrą. Reszta drużyny również zareagowała i przyłączyła się do pojedynku. 
Sasuke cały czas obserwował Kasumi, bo wiedział, że jeśli coś jej się stanie to jego misja pójdzie na marne. Wiedział również, że nie tylko zlecone przez Tsunade zadanie każe mu czuwać nad dziewczyną, ale też wewnętrzne instynkty, którym nie potrafił się przeciwstawić i racjonalnie ich wytłumaczyć. Nagle przed oczami widział już tylko szybko poruszający się cień w stronę blondynki. Wszystko działo się na tyle szybko, że kolejne co zobaczył to znikające w kłębach dymu klony i ciało spadające z wysokości pięciu metrów. To była ona. Zareagował z prędkością wiatru, aby dziewczyna nie uderzyła z całej siły o ziemię. Przechwycił ją w jednym skoku po czym miękko wylądował na trawie. Jedyne co mógł zobaczyć to zakrwawiona twarz. Pierwszy raz od wymordowania jego całej rodziny czuł taki lęk i ból. To obawa przed stratą kogoś bliskiego tak na niego zadziałała. Sasuke jeszcze nie do końca rozumiał, że tylko Kasumi trzyma go w wiosce oraz powstrzymuje od opuszczenia przyjaciół.

* * *

Niósł ją delikatnie na rękach przez jedną z dróg Konohy. Przechodnie jedynie z przerażeniem w oczach przyglądali się całej sytuacji. W głowie Sasuke szepty były nie do zniesienia. Wydawało mu się, że to właśnie z jego winy Kasumi została ranna.
'Nie byłem wystarczająco uważny, cholera!'- miał wyrzuty do samego siebie. 
Po tym jak dotarli do szpitala, Hokage zostało od razu wezwana. Gdy przybyła na miejsce z przerażeniem powiedziała:
-Wezwijcie najlepszego medycznego ninja! Ale teraz! Sytuacja potrzebująca natychmiastowej interwencji!- kobieta była przerażona. Kasumi była cała we krwi .
'Cholera mogłam jej nie posyłać na tę misję'- rozmyślała gorączkowo.
W trakcie, gdy Sasuke przyniósł dziewczynę do wioski, w tym samym czasie reszta drużyny pozbyła się zdrajców wioski i dopiero na następny dzień Naruto mógł zobaczyć siostrę. Za to przez ten cały czas Uchiha czuwał nad blondynką. 
-Przepraszam Kasumi..- wyszeptał cicho patrząc na jej zabandażowaną twarz. Przeciwnik celując kunaiem wycelował dokładnie w jej oczy. Najlepszemu medycznemu ninja uleczenie jej zajęło sześć godzin. 
Nagle po korytarzu rozszedł się dźwięk butów gorączkowo stukających o posadzkę. 
-Kasumi!- Naruto rzucił się w stronę łóżka dziewczyny wręcz odpychając Sasuke. 
-Naruto..- powiedział niemalże niesłyszalnie- Przepraszam..- wstał i wyszedł.
-Przecież to nie twoja wina Sasuke..-nikt nie mógł na to zaradzić. Za to Kasumi jako pierwsza zareagowała i rzuciła się do walki. Robi coraz większe postępy i to w tak krótkim czasie. 
-Jestem z ciebie dumny siostrzyczko- wziął jej dłoń i przyłożył do czoła z nadzieją, że niedługo wydobrzeje.





* * *

-Wiesz, że taka sytuacja już nie może się powtórzyć- mówiła opanowanym głosem Tsunade, jednak w środku wszystko się w niej gotowało.
-Tak, wiem. Jednak to nie będzie łatwe, aby ją powstrzymać przed udziałem w misjach. Poza tym ona naprawdę staje się świetną kunoichi. Jako pierwsza zareagowała tworząc klony cienia. Wyczuwałem, że coś jest nie tak, ale to ona zareagowała jako pierwsza i ruszyła do walki- odpowiedział również ze stoickim spokojem Sasuke.
-Dobrze, w takim razie zarządzam dla waszej całej trzynastki dwa tygodnie wolnego.
-Co?! Tsunade-sama jest wiele misji, które musimy wykonać! Wioska i mieszkańcy na nas liczą, nie możemy ich przecież zawieść!- mówił podniesionym głosem Sasuke. 
-Koniec! To jest rozkaz. Przekaż to reszcie i nie zapominaj o swoim zadaniu.
-Tak jest Tsunade-sama.
Czarnowłosy skierował się w stronę schodów. Męczyły go mnożące się myśli. Wcześniej trenował tylko i wyłącznie przez pryzmat zemsty na Itachim, ale odkąd jest stróżem Kasumi coś się w nim zmieniło. Poznawał ją z dnia na dzień coraz lepiej i chciał wiedzieć więcej. Do tej pory dziewczyny go męczyły, jednak ona jest inna. Ani razu od przybycia do wioski nie uganiała się za nim, a nawet nie wykazała jakiegokolwiek zainteresowania względem jego osoby. Podobało mu się to. Pomimo tego, że mało rozmawiali, gdy już do tego dochodziło jego mroczna część odchodziła na dalszy plan. Przypominał sobie w takich momentach o dobrych chwilach spędzonych z bratem i rodzicami. Przy niej chociaż trochę czuł się jak dawniej. Mała cząstka jego starego życia powracała.
-Muszę z nią porozmawiać- szepnął do samego siebie- Oby szybko się wybudziła.

_________________________________

Po tak długim czasie nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze tutaj jest. Jednak jeśli ktoś mnie tutaj odwiedzi to mile widziane są komentarze :')

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 5.

Weszła powoli do szpitala kierując się do recepcji. Pomieszczenie, w którym się znajdowała było sterylne i pachniało jakimś płynem do mycia podłóg. Sufit był wysoko nad nią, a co druga lampa migotała sygnalizując, że jej czas dobiega końca. Podeszła do kobiety w białym czepku, która stała za ladą i układała sterty segregatorów.
-Dzień dobry- powiedziała Kasumi przyjaźnie.
-O, witaj słońce. Jak się czujesz? Coś się stało, że tu jesteś?- zapytała ciepło pielęgniarka.
-Nie, nie. Ze mną wszystko w porządku. Przyszłam odwiedzić Sasuke. Mogłaby mi pani powiedzieć, w której sali leży?- zapytała niepewnie. Wiedziała, że wiele dziewczyn się do niego zalecało i nie chciała, żeby ktokolwiek pomyślał, że ona również do nich należy.
-Oh tak, pytał o ciebie. Sala numer 11 na oddziale intensywnej terapii, piętro 2.
-Dziękuję- 'Pytał o mnie? Ah, pewnie chciał się dowiedzieć co się ze mną stało, gdy odleciał. Nie mam pojęcia kiedy to w ogóle się stało. Szłam do domu, gdy nagle ktoś mnie zaatakował. Najpierw poczułam silny cios w plecy, a potem już miałam przed oczami ten straszny obraz wywołany iluzją. To był koszmar.'
Stanęła przed salą numer 11. Nie wiedziała czy ma zapukać czy po prostu wejść. Zauważyła po chwili, że drzwi nie są do końca zamknięte, więc delikatnie je popchnęła.
Siedział na łóżku odwrócony do nie tyłem. Jego plecy były zabandażowane. Rękoma podpierał się o łóżko, a głowę trzymał spuszczoną w dół.
-Sasuke...- gdy usłyszał jej głos wcale się nie wzdrygnął. Powoli obrócił głowę pokazując swój lewy profil.
-Kasumi...- odpowiedział ze stoickim spokojem. W jego głosie było coś niepokojącego. Jego barwa była taka chłodna. Blondynka często rozmyślała co z nim jest nie tak i dlaczego jest taki oziębły.
Podeszła w jego stronę i usiadła obok niego na łóżku szpitalnym. On wpatrywał się w okno przed siebie, a dziewczyna za ten czas analizowała obrażenia, których doznał. Sama była nieco poobijana, aczkolwiek to się miało nijako w stosunku do obrażeń Sasuke. Spod bandaży było widać prześwity krwiaków. Dłonie były pokryte wieloma zadrapaniami i siniakami, a twarz porysowana jakby ktoś pazurami przejechał mu po skórze.
-Sasuke kto ci to zrobił?- zapytała wciąż nie dowierzając.
-Oh Kasumi- westchnął- Czy teraz widzisz jakie niebezpieczeństwa czyhają na ciebie?- powiedział z małym wyrzutem przez co blondynka poczuła się winna za to całe zajście- Dobrze, że byłem w pobliżu, bo w innym razie nie chcesz wiedzieć co by się stało. Musisz naprawdę uważać i słuchać ludzi, którzy się o ciebie troszczą. To już nie są żadne żarty. Musisz wziąć odpowiedzialność za to co robisz. Losy wioski spoczywają również w twoich rękach- powiedział ponurym głosem.
-Ja..- ciężko było jej coś wydusić z siebie- Ja cię przepraszam. Naprawdę nie chciałam- pierwszy raz od pobytu w wiosce poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Głowę spuściła w dół i robiła wszystko, żeby tylko się nie rozpłakać.
Widząc co się dzieje, Sasuke poczuł jakieś małe ukłucie w sobie. Miał nadzieję, że to po prostu jeden z jego zdrowiejących narządów, aczkolwiek obawiał się, że to jakby poczucie winy, że to przez niego Kasumi jest teraz przygnębiona. Dziwne. Od długiego czasu nie poczuł czegoś takiego względem innej osoby. Jednak, aby zachować pozory nic innego już nie dodał.
-A z tobą wszystko w porządku?- zapytał niemalże sucho czarnowłosy.
-Tak. Po trzech dniach mnie wypuścili, więc nie ma tragedii- odpowiedziała już opanowana- I mam pytanie.
Sasuke tylko skinął głową, aby mówiła dalej.
-Co to było? To co on mi zrobił? Te wszystkie obrazy w mojej głowie. Skąd to się w ogóle wzięło?
-To technika iluzji. Wróg zastosował ją na tobie, aby unieruchomić cię. Ludzie obezwładnieni przez tą technikę doznają największego bólu oraz negatywnych emocji. Obrazy są powiązane przeważnie z twoimi bliskimi- Kasumi wzięła głęboki wdech i się zamyśliła.
'Ale jak to możliwe? Widziałam dwie postacie, które przedarł ogromny pazur. Odczułam z nimi bardzo silną więź. Wydawało mi się, że są to moi rodzice, a to dziwne, bo ja przecież nigdy nie spotkałam moich rodziców.'
-A więc...- zaczęła zdanie, aczkolwiek szybko je urwała- Przepraszam, ale muszę już iść- zerwała się szybko na równie nogi- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam- i wybiegła z sali jak najszybciej tylko potrafiła zostawiając chłopaka samego ze swoimi myślami.
'Co z nią jest? Co takiego sprawiło, że tak szybko stąd wybiegła. Co takiego zobaczyła?'
Sasuke sam nie chciał się do tego przyznawać, ale wcale nie chciał, żeby szła. Miał cichą nadzieję, że zostanie z nim i po prostu będzie.
-Oh Uchiha, co ta dziewczyna z tobą wyprawia.. Musisz trzymać ją na dystans. Nie zapominaj po co tutaj jesteś.

* * *

-Naruto!- krzyknęła Kasumi wbiegając z hukiem do mieszkania blondyna nierównomiernie oddychając.
-Hm? Co jest? Co się stało?- zapytał wyraźnie zdziwiony.
-Musisz mi opowiedzieć wszystko co wiesz o naszych rodzicach- usiadła na krześle i czekała na to co powie jej brat.
-Oh, Kasumi.. A wiec nadeszła pora na tą rozmowę. No cóż. Zaczęło się wszystko od...


Siedzieli i rozmawiali. Blondynka nie mogła uwierzyć, że jej rodzice byli aż tak ważnymi postaciami w wiosce. Słowa jej brata coraz bardziej uświadamiały ją w fakcie jak poważną rolę odgrywają i oni. W ich rękach spoczywały losy wioski.
'A więc muszę przyznać, że Sasuke miał w 100% rację. Nie powinnam olewać Kakashiego'- rozmyślała idąc powolnym krokiem przez wioskę. Kierowała się w stronę placu treningowego. Miała ochotę pobyć chwilę sama w miejscu gdzie nic jej nie grozi.
10 minut później znalazła się już w zielonym lesie przed ogromną łąką. Wyciągnęła papierosa z paczki po czym go odpaliła. Usiadła pod drzewem opierając się o nie. Rozkoszowała się każdym zaciągnięciem. Papierosy od dłuższego czasu były jej pewną formą ucieczki. Mogła chociaż na chwilę się odprężyć i zresetować myśli nie przejmując się dosadnie tym, co się dzieje wokół niej.
Nagły szelest przykuł jej uwagę. Nie była w stanie stwierdzić z daleko kto to jest, więc wstała i podeszła bliżej ukrywając się za krzakami. Wyjrzała ostrożnie po czym zauważyła, że to Shikamaru.
Trenował.
Co chwilę wykrzykiwał nowe techniki i układał coraz bardziej skomplikowane pieczęcie. Kasumi była zachwycona i nie mogła wyjść z podziwu z jaką szybkością i siłą to robił. Wstała, aby podejść jeszcze bliżej, ale nadepnęła na gałązkę robiąc mały hałas.
-Halo!- szybko zareagował Shikamaru- Kto tam jest! Wychodź!- młody mężczyzna był gotowy do ataku.
Długowłosa powoli wyszła zza zarośli pokazując się chłopakowi.
-Ah, to ty Kasumi. Po ostatnim ataku jestem nieco przewrażliwiony- powiedział już normalnym głosem.
-Przepraszam, że przeszkadzam- odpowiedziała nieco chłodnym tonem. Nie chciała, żeby tak to zabrzmiało, ale jeszcze nie czuła się do końca swobodnie po rozmowie z Sasuke i Naruto.
-Co tutaj robisz?- zapytał dociekliwie co nie spodobało się dziewczynie. Czuła się trochę osaczona.
-Nic. Po prostu przechodziłam tędy- brunet szybkim ruchem znalazł się obok niej. Na tyle blisko, że Kasumi wypuszczając dym z płuc dmuchnęła w twarz Shikamaru, który zaczął się krztusić.
-Nie powinnaś palić, wiesz?- powiedział trząc oczy.
-A ty nie powinieneś tak blisko podchodzić- odpowiedziała nieco groźniejszym tonem.
Chłopak nieco się zmieszał, bo zorientował się, że rzeczywiście stoi nieco za blisko, poza tym nie chciał, żeby Kasumi była do niego wrogo nastawiona.
-No dobra, przepraszam. Od pewnego czasu mam problem ze złością- złapał się niezręcznie za głowę i zaczął przywoływać bolesne wspomnienia z utratą swojego mistrza.
-Ah, no tak...- zrozumiała- Chodzi o Asumę?- zrobiło się jej głupio, że była dla niego niemiła- Ja również przepraszam, że zachowałam się tak oschle. Przecież każdy ma prawo do gorszych dni.
-No dobra- próbował zmienić temat- W takim razie jak ci się podoba w wiosce? Co myślisz?- Kasumi usiadła na trawie klepiąc miejsce obok siebie dając chłopakowi do zrozumienia, żeby usiadł obok niej.
Długo ze sobą rozmawiali i dzielili się spostrzeżeniami na różne tematy. Dziewczyna opowiedziała brunetowi jak wyglądało jej dotychczasowe życie w zupełnie innej rzeczywistości. On za to podzielił się z nią bolesnymi wspomnieniami związanymi z utratą Asumy.
-Słuchaj.. Ten, no- zaczął się nieco jąkać.
-No co?- zapytała zaciekawiona.
-Czy no. Mógłbym papierosa?- zapytał nieco zakłopotany.
-Ah, tak. No jasne- podała mu jednego z paczki.
Shikamaru wsadził go do ust po czym wyciągnął starą zapalniczkę swojego mistrza i go odpalił. Po pierwszym buchu zaczął się doraźnie krztusić.
-O cholera. Jak on to mógł palić?- powiedział przez załzawione oczy.
-Spokojnie. Zaciągnij się łagodnie i pozwól, aby dym napełnił twoje płuca. Na początku każdy tak reaguje- i rzeczywiście po kilku razach było już lepiej.
Siedzieli i dalej rozmawiali.  Kasumi i Shikamaru nie zdawali sobie jeszcze sprawy, że połączy ich niesamowita więź zwana przyjaźnią.


* * *

-Wy idioci! Jak to mogło się stać?!- krzyczała czarna postać na swojego podwładnego.
-Proszę nam wybaczyć mistrzu!- czarnowłosy skakał unikając przedmiotów rzucanych przez jego mistrza- Już ich mieliśmy, ale przypełzły te szumowiny z Wioski Liścia i mieli nade mną przewagę liczebną.
-To nie jest żadne wytłumaczenie! Tak was wyszkoliłem, że powinniście jednym palcem ich wszystkich pokonać!- zakapturzony mężczyzna nie potrafił się uspokoić. Był wypełniony gniewem i goryczą- Niewiele czasu nam zostało, więc lepiej, żebyście następnym razem mi ich tutaj przyprowadzili idioci!
-Tak jest mistrzu!- odkrzyknęli wszyscy razem po czym rozpłynęli się w chmurze dymu.
____________________________

Rozdziały zamierzam zamieszczać raz na 2 tygodnie. Mam nadzieję, że się Wam podoba i prosiłabym o KOMENTARZE. Jeśli przeczytasz to napisz nawet krótką opinię. Jest to dla mnie ważne i daję mi siłę do pisania dalszych rozdziałów.
Trzymajcie się! :')

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 4.

Powoli rozmazany obraz nabierał kształtów. Czuła się zdezorientowana i ospała, jednak czuła narastającą moc w sobie. Kiedy już całkiem otworzyła oczy zauważyła jakąś postać stojącą przy oknie. Wyglądała tak jak Naruto pierwszego dnia, ale to nie był on. To był Sasuke. Co on tu robił? Podniosła się delikatnie na łokciach robiąc mały szelest. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Sasuke. Przyglądali się sobie nawzajem nic nie mówiąc. Po chwili czarnowłosy ruszył w stronę drzwi zostawiając ją samą.
'Co do cholery?'- pomyślała.
Po niespełna dwóch minutach do sali weszła Tsunade.
-Jak dobrze, że już się obudziłaś- powiedziała z ulgą w głosie.
-Już? To ile spałam?- zapytała wyraźnie zdziwiona. Wydawało się jej, że minęło parę godzin od incydentu w lesie.
-Dwa tygodnie- odpowiedziała jej spokojnym głosem.
-Co?! Jak to dwa tygodnie? Niemożliwe!
-Nie krzycz Kasumi. Oszczędzaj siły, bo jutro już wracacie do normalnych treningów. 
Jednak słowa Hokage nie poruszyły jej w żaden sposób. Patrzyła po skosie nie zwracając na nią uwagi. Wiedziała, że stało się coś wielkiego. Czuła, że blokada po prosto zniknęła. Zacisnęła pięści na kołdrze gotowa do treningów jeszcze tego samego dnia. Energia w niej buzowała i czuła jakby miała zaraz eksplodować. Wiedziała, że ciężko będzie jej wytrzymać do dnia następnego.


* * *

Otworzyła coś co przypominało zupkę chińską i zalała wrzątkiem. W jej głowie się kotłowało tyle myśli, że nie była w stanie z nikim rozmawiać. Chodziła skupiona twardo patrząc pod nogi. Dopiero po 10 minutach zaczęła się rozluźniać i włączyła sobie mały telewizor, który stał na szafce w kącie kuchni. 
-Nie są nawet aż tak zacofani jak myślałam- mruknęła sama do siebie- Przecież to taki sam świat jak mój, z tym, że o 20 lat wcześniej, no i oczywiście w Tokio nie spotkałbyś się z shinobi i demonami, które są zapuszkowane w tobie- pierwszy raz od początku jej pobytu w Konohagakure zaczęła się zachowywać tak jak w jej starym świecie. Uśmiechała się i miała dobry humor jak nigdy wcześniej. 
-Czas na prysznic- przydał jej się zważając na dwutygodniowy pobyt w szpitalu. 
Nie miała pojęcia, że za małym oknem siedział Konohamaru i przyglądał jej się maślanymi oczami. 
-Ooo, no dawaj. Kasumi podejdź tu bliżej. No proszę- mówił sam do siebie. Niestety jego plan nie powiódł się i niczego konkretnego nie zobaczył. 
Po 25 minutach blondynka postanowiła zakończyć czas relaksu i przejść się po wiosce. Miała małą nadzieję, że spotka Sasuke. Nie potrafiła go rozgryźć. Z jednej strony zachowywał się tajemniczo, ale z drugiej w takim razie dlaczego tak bacznie przyglądał się jej na treningach i dlaczego był w jej sali szpitalnej, gdy się obudziła? Jeszcze to spotkanie z nim pierwszego dnia. Był tajemniczy, a Kasumi należała do osób dociekliwych i miała zamiar zdjąć z niego zagadkową powłokę.
Nie miała pojęcia, że to jej pierwsze wywołane wrażenie sprawiło, że Uchiha się nią zainteresował. Nikt nie zauważył do tej pory, że pilnuje jej jak oka w głowie. Tylko oni we dwoje coś wyczuwali. Było to nowe i oboje nie wiedzieli w czym tkwi sekret, a odpowiedź była prosta. Sekretem jest siła przyciągania. Poza tym Kasumi była bardzo atrakcyjna. Sasuke wiele razy karcił się za spoglądanie na jej figurę z ukratka.

Dziewczyna ubrała się w czarną koszulową sukienkę, która pełniła funkcję jej piżamy i podkreślała jej kształtny biust. Wzięła jeszcze tylko ręcznik, aby podsuszyć włosy. W tym samym czasie, gdy wyszła z łazienki otworzyły się drzwi od jej mieszkania. Zobaczyła
przed sobą całą bandę Konohy.

W tłumie nie znalazła jednak Sasuke. Trochę ją to tak jakby rozczarowało chociaż nie chciała się do tego przyznać nawet przed samą sobą.
-Oooo cholercia- zaczął mówić gorączkowo Shikamaru, który do tej pory nie widział żadnej dziewczyny aż tak skąpo ubranej.
-Eeeeee, przepraszamy Kasumi- wydukał Naruto. Ona sama też się zmieszała z zaistniałej sytuacji.
-Shit.. Powinnam się zamykać, gdy idę pod prysznic. 
-Tak. To mogłoby się źle skończyć- odpowiedział Neji jak zawsze ze stoickim spokojem. Jego ten widok nie ruszył. Jest idealnym kandydatem na członka ANBU.
-Dobrze, że Sasuke tu nie ma..- szepnęła ze skwaszoną miną Sakura do Ino.
-Coo? On jej się podoba?- zapytała oburzona
blondynka.
-No oczywiście, że tak. Przecież to Sasuke-kun!- w ich oczach zapałały szczere iskry nienawiści.
Dotychczasowy podziw dla Kasumi ze strony Ino wyparował jak woda pod wpływem 1000 stopni C. Nie zamierzała z nikim się dzielić swoim ukochanym.
-No cóż, nic się nie stało. Dajcie mi chwilę- blondynka złapała swój kombinezon, który niezbyt przypadł jej do gustu wybrany przez Sakure, Ino, TenTen i Hinatę. Jednak nawet w nim wyglądała świetnie. Z powrotem zamknęła drzwi łazienkowe. Po 30 sekundach była już ubrana.
-A więc o co chodzi?- zapytała zdziwiona.
-Aaaaa po prostu tak o wpadliśmy do ciebie się przywitać po tych 14 dniach i dowiedzieć czy u ciebie wszystko w porządku- odparł Lee przyjacielsko. 
Kasumi w tym momencie poczuła się jakby oni byli jej prawdziwymi przyjaciółmi, i że może im zaufać. 
Uśmiechnęła się i chociaż jeszcze pół godziny temu nie miała chęci, aby rozmawiać z kimkolwiek, odparła- To miłe. Chodźcie. Jesteście głodni?- zaproponowała.
-Tak! Tak!- odkrzyknął Choji, który był największym głodomorem- Lubię twoją siostrę Naruto- rzekł do blondyna zapychając sobie usta ostatnimi czipsami z paczki.
-Tak, wiem Choji.

* * *

Po wyjściu swoich przyjaciół Kasumi postanowiła przejść się po wiosce. Odpaliła papierosa i kroczyła pewnym krokiem przed siebie. Nie wiedziała gdzie idzie i nie miała żadnego miejsca na celu. Po piętnastu minutach wędrówki znalazła ławkę, na której usiadła. Wyciągnęła już kolejnego papierosa z paczki widząc, że został jej jeszcze tylko jeden. W wiosce jeszcze niestety nie mogła kupić sobie samodzielnie papierosów, ale Tsunade załatwiła jej specjalną zgodę Hokage. Nagle usłyszała jakiś szelest i zauważyła Kakashiego siedzącego obok niej. Siedzieli chwilę nie zwracając na siebie uwagi.
-A więc..- zaczęła blondynka- O co chodzi?- wiedziała, że nie przyszedł bezinteresownie.
-Kasumi- odpowiedział po chwili zastanowienia- Wiesz w jakim niebezpieczeństwie jesteś, prawda?
-Owszem, zdaję sobie z tego sprawę- odpowiedziała w ogóle nie przejmując się słowami swojego senseja. 
-Więc nie powinnaś siedzieć tutaj tak całkiem sama bez nadzoru- odpowiedział już nieco bardziej przejętym głosem- Poza tym jutro zaczynamy od nowa treningi.
-To nie będzie problemem- wstała i rzuciła peta przed siebie po czym przydeptała go stopą- Nie doceniacie mnie- niemalże niewidocznie się uśmiechnęła i ruszyła w stronę swojego domu. 
W pewnym momencie poczuła nieprzyjemne dreszcze. Rozglądnęła się dookoła, ale niczego nie dostrzegła jednak nie dało jej to spokoju. Ruszyła biegiem, nie mając pojęcia przez jak niebezpieczną osobę jest obserwowana.


* * *

-Coś mi tutaj nie pasuje..- powiedział Sasuke sam do siebie. Od wyjścia ze szpitala bacznie obserwuje Kasumi. Nikt nie wiedział o tajnej misji, którą zleciła mu Tsunade. Jego zadaniem było pilnowanie blondynki i dbanie, aby nikt niewłaściwy się nią nie zainteresował. Podążał cicho za nią skacząc z drzewa na drzewo. Wyczuwał jej niepokój. Wiedziała, że coś jest nie tak. 
Przystanęła i zaczęła się rozglądać.
-Zaraz, co do...- nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ w danym momencie nie widział niczego oprócz otaczającego go dymu -Jak ja mogłem dać się tak zaskoczyć!?- syczał przez zaciśnięte zęby. Wyskoczył z zasadzki i zaczął się rozglądać. Daleko przed nim widział dynamicznie poruszającą się sylwetkę oraz krzyk Kasumi. Zacisnął pięści i biegiem ruszył przed siebie.
'Jakim cudem ktoś mógł złamać tak silną blokadę nałożoną na wioskę?'- myślał dociekliwie.
Potrzebował 15 sekund, aby zbliżyć się do zamaskowanego wroga. Gdy czarna postać zrozumiała, że nie uniknie starcia rzuciła Kasumi na ziemię i szybko rzuciła technikę iluzji. Blondynka siedziała patrząc niewyraźnym wzrokiem przed siebie. Od czasu do czasu było widać wyraźny grymas bólu na jej twarzy.
-Kim ty do cholery jesteś?!- krzyczał Sasuke wymierzając pierwszy cios.
Jednak napastnik nie odpowiadał. Toczyli zaciętą walkę, która była dosyć wyrównana. Sasuke powoli odczuwał skutki odniesionych obrażeń. 
-Ten miecz...- szepnął sam do siebie. Po drugim ugodzeniu czuł, że traci coraz więcej czakry. Już wiedział co jest przyczyną jego spowolnienia i osłabienia. Starał się trzymać na nogach jak najdłużej, ale niestety po zażartej walce opadł na ziemie bez sił.
-Sasuke-kun!!- słyszał irytujący głos z oddali. To była Sakura.
-Sasuke trzymaj się, już biegniemy na ratunek!- Naruto poruszał się niczym błyskawica, aby pomóc przyjacielowi i siostrze- Wytrzymaj jeszcze trochę! Już nadciąga pomoc. Zaraz tutaj będzie mistrz Kakashi i Tsunade!
-Już jestem Sasuke-kun! Co się stało?! Nic ci nie jest?!- wrzeszczała gorączkowo różowowłosa. 
-Ka...- Kas...- próbował wydusić z siebie jedno słowo.
-No już spokojnie. Powiedz o co chodzi!
-Kasumi...- to były ostatnie słowa, które zdołał wypowiedzieć Sasuke, po czym całkowicie opadł z sił i po prostu zamknął oczy. Nie czuł już prawie nic.

_______________________________________________________

Nooo tak, długo mnie nie było. Wpadam tutaj jak mnie najdzie wena, więc kiedy następny wpis, nie mam pojęcia. 
Jak Wam się podoba nowy wygląda bloga? :')

sobota, 18 października 2014

Rozdział 3.

Obudziło ja ciche pukanie do drzwi. Zerwała się niechętnie z łóżka przecierając oczy z niedowierzania. Popatrzyła za okno. Widząc ćwierkające wróble czuła obojętność. Podeszła do progu i nacisnęło klamkę ciągnąc ją w swoją stronę. Przed sobą ujrzała jej czarną torbę Nike jak zgadywała z jej ubraniami.
Nie miała pojęcia skąd ona się wzięła w tym wymiarze i wcale ją to nie obchodziło, jednak ucieszyła się i wciągnęła ją do środka uświadamiając sobie, że ma te same ubrania co poprzedniego dnia. Wyciągnęła kilka rzeczy i poszła w stronę łazienki wziąć szybki prysznic przypominając sobie o spotkaniu w wieży Hokage. Była niesamowicie ciekawa czekających na nią wyzwań i ludzi, z którymi będzie miała kontakt.
15 minut później była już gotowa. Wyszła ze swojego nowego mieszkania, które nie wyglądało najlepiej i zmierzała w stronę siedziby Tsunade.
Czuła na sobie  wszystkie spojrzenia niedowiarków. Niektórzy patrzyli na nią z dumą, jedni z zaciekawieniem, a jeszcze inni z jakby pogardą? Sama nie potrafiła tego rozgryźć. Miała nadzieję, że dzisiaj się dowie czegoś więcej, bo tkwiła w niepewności od poprzedniego wieczoru.
Aby nieco się uspokoić wyciągnęła papierosa z kieszeni koszuli, która zwisała jej przez ramię. Już z pierwszym zaciągnięciem poczuła się lepiej. Wsadziła jeszcze swoje okulary przeciwsłoneczne na nos i poczuła się w pełni komfortowo.
Nawet nie wiedziała kiedy trafiła pod wielką czerwoną wieżę rzucającą się w oczy co najmniej z kilometra. Zgasiła peta przydeptując go swoim butem po czym powolnym krokiem przemierzała wysokie schody. Im bliżej była tym czuła coraz większe podekscytowanie i nadzieje na lepsze jutro. W końcu doszła do właściwych drzwi. Okulary z powrotem umieściła na swojej głowie po czym nacisnęła delikatnie, ale pewnym ruchem klamkę.
Najpierw ujrzała Tsunade, która siedziała w swojej stałej pozycji przy biurku. Całą resztę zauważyła dopiero po przejściu przez próg. Wszyscy się przyglądali jej, a on przyglądała się wszystkim. Przez chwilę poczuła się osaczona ich spojrzeniami czego nie lubiła, wiec odruchowo zacisnęła pięści dając im znać, że nie warto z nią zadzierać. Dobrze wiedziała, że póki co nie ma szans z żadnym z nich, więc przeniosła wzrok na V Hokage.
Sasuke na jej widok się uśmiechnął niewyraźnie co zauważyła tylko Sakura.
-Co się tak sczerzysz?- bardzo jej się nie podobało, że-jak mniemała- jej ukochany okazuje zainteresowanie jakiejkolwiek innej dziewczynie oprócz niej samej.
Czarnooki jednak nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Różowowłosa nie była dla niego w żadnym stopniu atrakcyjna. Rozmawiał z nią tylko i wyłącznie ze względu na to, że są w jednej drużynie. Nic poza tym.
Cała dwunastka doliczając czwórkę sensejów patrzyło na nią jakby była z innej planety. Może nie planety, ale całkiem blisko.
-Widzisz w co ona jest ubrana?- szepnęła Ino do Shikamaru- Skąd ona ma te spodenki?- jej oczy się zabłyszczały- Też takie chcę!- mówiła blondynka z przejęciem w głosie.
-Oh, jesteś uciążliwa- odpowiedział Shikamaru tak jak zawsze i postanowił zignorować jej zachowanie.
-Cisza!- zażądała Tsunade przyjacielsko, ale jednocześnie podkreślając, że to ona ma władzę- A więc tak jak już wiecie, to jest Kasumi, siostra Naruto. Nie będę tłumaczyła wszystkiego od początku, więc przejdę do konkretów. Przede wszystkim sprawa treningów. Przez pierwsze tygodnie Kasumi będzie w drużynie Kakashiego razem z Naruto, Sasuke i Sakurą.
-Cooo?!- zbulwersowała się zielonooka- Jak to? Nie powinna nie trenować sama z Naruto?- przybliżając się do Sasuke i łapiąc go za ramię kontynuowała- A ja i Sasuke będziemy trenować sami. Prawda Sasuke-kun?- zrobiła do niego maślane oczy jak zawsze, ale on ani się ruszył.
-Sakura! Uspokój się!- krzyknęła na nią Tsunade, a ją oblała fala wstydu- Kasumi ma tu więcej czakry niż każdy z was, nie licząc Naruto, chociaż i nawet tego nie wiadomo. Jednak, aby dobrze nią władać musi najpierw nauczyć się nad nią kontroli, by była przydatna. Bezcelowe byłoby umieszczenie jej w szkole dla początkujących shinobi, więc wszystkiego będzie musiała się nauczyć od was, rozumiecie?
-Hi!- odpowiedzieli wszyscy zgodnie.
-Od dzisiaj nie ma dwunastki Konohy. Jest trzynastka Konohy! I jeszcze jedna ważna informacja. Mieszkańcy wiedzą już co jest grane, więc nie ma najmniejszego sensu ukrywać kim jest Kasumi. Pomóżcie jej jedynie jakoś wmieszać się w tłum. Mam na myśli was dziewczyny- widząc, że wszyscy zrozumieli dodała po krótkim czasie- A teraz idźcie do jakiegoś baru i się dokładnie zapoznajcie. Ważna jest współpraca między wami, bo bez niej nasza cała wioska będzie zgubiona.

*15 minut później*

-A więc Kasumi..- zaczął Choji wymachując kawałkiem mięsa- Skąd w ogóle ten dziwny strój się wziął?
-Jaaaaa Choji jak to nie wiesz? Przecież Kasumi-kun jest z innego lepszego wymiaru, więc co za głupoty opowiadasz- mówiła podekscytowana Ino, ale dziewczyna ani drgnęła.
-Przestańcie już, dattebayo- odpowiedziała. Dopiero po chwili zauważyła, że wszyscy przyglądają się jej z osłupieniem.
-Tak! Tak! To właśnie moja siostra! Słyszeliście? Powiedziała 'dattebayo'!- mówił podekscytowany Naruto.
-Co? O co chodzi?
-To słówko rozpoznawcze Naruto- odpowiedział Sasuke na jej pytanie, który do tej pory siedział cicho.
-Nasza mama też tak mówiła- dopełnij blondyn z uśmiechem na twarzy.
-Oh, świetnie- odpowiedziała lekko przytłoczona tą sytuacją opierając dłonią swoje czoło.
-Opowiedz coś o sobie i o miejscu w jakim żyłaś do tej pory- zachęciła ją jak zwykle entuzjastycznie nastawiona Tenten.
-No cóż, o sobie nie zamierzam mówić, więc opowiem nieco o miejscu, w którym do tej pory mieszkałam- wszyscy wpatrywali się w nią z zaciekawieniem. Nawet Sasuke, który starał się tego tak bardzo nie okazywać. Miała mieszane uczucia co do tego chłopaka po ich ostatnim spotkaniu. Pięść dalej ją bolała, a na knykciach pojawiły się małe otarcia, ale nikt na to nie zwracał uwagi, bo dla nich była to codzienność.
Czas im mijał przyjemnie, a Kasumi nawiązała kontakt z ludźmi, z którymi zapewne spędzi najbliższe miesiące, a pewnie również i lata.

*niecały tydzień później*

Przebieg kolejnego wspólnego treningu był dosyć burzliwy. Kakashi nakazał Sakurze wytłumaczyć jak ma gromadzić czakrę, a Sasuke nakazał pokazać jej w jaki sposób można ją używać poprzez wspinaczkę na sam czubek drzewa bez pomocy rąk. Kasumi uważnie obserwowała wszystkie ruchy jednak nie wychodziło jej to za specjalnie. Czuła w sobie jakąś blokadę co się jej nie podobało. Czuła, że coś przepełnia jej ciało i stara się znaleźć jakąś drogę wyjścia jednak nie potrafi. Nie daje z siebie 100% mocy.
Od dłuższego czasu przyglądał się im starszy mężczyzna stojący w cieniu drzewa nieopodal polany treningowej, którego nikt nie zauważył. Dopiero po chwili dociekliwej obserwacji zdradził swoją obecność.
-Naruto- powiedział w pewnym momencie donośnym głosem.
-Oooo Zboczony Pustelnik!- ucieszył się blondyn.
-Tyle razy mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał!- zapieklił się- Jestem Jiraiya- przedstawił się kierując swoje słowa w stronę blondynki.
-Kto?- zapytała zdziwiona, ale zarazem zaciekawiona nowym światem, który ją otacza.
-Jestem jednym z trzech Legendarnych Sanninów- wytłumaczył wiedząc, że dopiero się uczy wszystkiego dotyczącego świata shinobi.
Kasumi przez chwilę straciła kontakt z otoczeniem uporczywie szukając w głowie wiadomości na jego temat. Po kilkunastu sekundach odrzekła:
-Ah, no tak. Pozostałymi Legendarnymi Sanninami są Tsunade i Orochimaru- odpowiedziała z pewnością w głosie.
'Niesamowite jak szybko się uczy- powiedział w myślach Kakashi- Kasumi będzie lepszą kunoichi od nie jednej kobiety i lepszym shinobi nawet od Naruto'
-Tak, dokładnie. Muszę cię poprosić, abyś poszła teraz ze mną.
Dziewczyna nie wahając się ruszyła w kierunku Jiraiyai.
-Ej, ale jak to?- zaprotestował Naruto- Przecież mamy teraz trening- powiedział oburzony.
-Siedź cicho Naruto- powiedział spokojnie Kakashi- Bez tego co zamierza Jiraiya, dalsze treningi nie mają sensu.
-Oh, jak to dattebayo- mruczało do siebie blondyn.
-Zaraz wrócę Naruto- uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna dając mu do zrozumienia, że wszystko jest tak jak powinno. Przez te ostatnie dni udało im się nawiązać całkiem dobry kontakt i może do dziwne, ale Kasumi naprawdę czuła, że są rodzeństwem i są odpowiedzialni za siebie nawzajem. 
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się do niej szeroko rozumiejąc, że jest to nieuniknione.


-A więc o co chodzi?- zapytała zaciekawiona.
-Pewnie zauważyłaś, że nie możesz w pełni kontrolować swojej czakry, prawda?
-No tak- odpowiedział zdumiona- Skąd to wiesz?
-No cóż, tak samo było z Naruto. Do czasu.
-Do czasu czego?- nie mogła już wytrzymać. Wydawało się jej, że jej głowa zaraz eksploduje z nadmiaru informacji względem tego mężczyzny.
Nawet się nie zorientowała kiedy doszli do małego wodospadu w środku lasu.
-Usiądźmy- zaproponował Zboczony Pustelnik, na co blondynka przystała. Usiedli na przeciwko siebie. Wiedziała, że jest dla niej kimś ważnym, ale nie potrafiła określić skąd to wie. Po prostu czekała na rozwój rozmowy.
-Znałem twoich rodziców-zaczął krzyżując nogi do siadu tureckiego- Twój ojciec był moim uczniem- przerwał na chwilę- Bardzo utalentowanym uczniem- rozmowa ich pochłonęła wystarczająco długo, aby można było zauważyć górowanie słońca. Zaczęła trening ze swoją drużyną o 6 rano, który trwał 3 godziny, a było już południe. Jiraiya wszystko jej wytłumaczył z czego była zadowolona, bo jak do tej pory na jej pytania było ciężko odpowiedzieć nawet samej Tsunade.
-Pozostała jeszcze jedna rzecz do zrobienia- powiedział poważnym tonem.
-Jaka?- zapytała nieco zdziwiona i zaniepokojona jego tonem głosu.
Stanął na równe nogi co uczyniła również i ona nie chcąc opuścić żadnego szczegółu.
-Podnieś bluzkę i odwróć się tyłem- rzekł już spokojnie.
-Co?- zdziwiła się nie mając ochoty robić tego co jej kazał.
-Zaufaj mi- popatrzył jej głęboko w oczy, a wtedy wiedziała, że może mu zaufać. Zrobiła to o co prosił. Mężczyzna wykonał parę ruchów dłońmi z użyciem palców. Wiedziała, że jest to wstęp do jakiejś techniki, ale takiej jeszcze nie znała.
Nagle jego palce zapaliły się jakby niebieskim ogniem, ale ona wiedziała, że tak naprawdę jest to czakra. Delikatnie przyłożył palce uformowane w okrąg do skóry pomiędzy jej łopatkami. Poczuła delikatne łąskotanie po czym na jej plecach pojawił się jakby tatuaż, który był identyczny jak Naruto. Wiedziała, że to pieczęć.
Myślała, że to koniec jednak myliła się. Czakra obejmująca palce sannina zmieniła kolor na czerwony. Wtedy Pustelnik wypowiedział kilka słów, o których wcześniej nawet nie słyszała i uderzył w pieczęć. Poczuła niesamowity ból przeszywający całe jej ciało. Nawet nie wiedziała kiedy opadła na kolana, a potem na twarz. Ostatnie słowa jakie słyszała to rozgorączkowany krzyk Jirayai.
-Cholera, tak nie powinno się stać..

____________

Rozdział nie jest długi, ale mam nadzieję, że Wam się spodobał. Niestety rozdziały będą w odległych od siebie terminach dodawane ze względu na to, że mam bardzo wiele nauki. Postanowiłam również dodawać zdjęcia do rozdziałów. Wydaje mi się, że będzie to ciekawsze. I przepraszam za błędy i nieskładniowe zdania, ale piszę to już 3 godziny od północy.
Czekam na Wasze komentarze z opiniami :)